O co chodzi z tym pisaniem

Od jakiegoś czasu próbuję jakoś uporządkować to co powypisywałem, ale okazuje się, że jest to bardzo trudne, żmudne i pracochłonne zajęcie. Jednak Altucher miał racje, że 99% tego co się pisze to totalny szajs, ale piszesz zawsze dla pozostałego 1%, który jest wartościowy dla ciebie. Z tego 1% znowu 99% to szajs dla innych, a 1% to coś wartościowego. Problem w tym, że bardzo trudno określić która konkretnie część jest która, szczególnie gdy nigdy nie publikujesz tego co piszesz. Dlaczego? Ponieważ wszystko już było, ponieważ kogo to interesuje, ponieważ na youtube już jakiś Azjata wytłumaczył to lepiej stojąc na głowie i żonglując martwymi nietoperzami. Tymczasem ja potrzebuję powodu. Generalnie, gdy właśnie pobiłeś rekord w pluciu na odległość i chcesz się tym pochwalić, po prostu wrzucasz post na facebook. Żaden problem, ponieważ masz powód – coś się stało. Ktoś to polubi, ponieważ ty polubiłeś go wczoraj i jakoś to się kręci. Problem jest gdy nic się nie stało, a ty chcesz się podzielić czymś co uważasz że jest wartością samą w sobie i zawsze. Wtedy musisz się zintegrować i zrobić to co do ciebie należy. Przyłożyć się do pisania. Wtedy też staje się coś dziwnego. Tekst dla kogoś jest przemyślany i napisany lepiej, poprawiony kilkanaście razy. Myśli są ułożone, a koncepcje zostają w głowie na dłużej. Tym samym rezultat pisania staje się moim powodem. Dzięki temu mogę pisać z czystym sumieniem dalej.